Prof. Gielerak: Powinniśmy zacząć traktować COVID tak samo, jak każdy inny czynnik zakaźny
Prof. Gielerak był gościem Polsat News. Jak wyjaśnił, podobną do Polski sytuację epidemiczną można obserwować np. w Czechach: wysoka liczba zakażeń łączy się z niskim wskaźnikiem hospitalizacji, "co nas bardzo cieszy". Zapytany, czy z Omikronem nie lepiej zaprzyjaźnić się, niż z nim walczyć, odpowiedział, że "obiektywna odpowiedź możliwa będzie za 7-10 dni". Wtedy może dojść do zwyżki hospitalizacji wynikłej z niedawnego zwiększenia liczby zakażeń. – Jeśli do niej nie dojdzie, oznacza to, że Omikron jest znacznie łagodniejszy – powiedział Gielerak. Wskazał też, że zwłaszcza w społeczeństwach wysoko wyszczepionych trzecią dawką, wysoka liczba zakażeń nie pokrywa się z "twardymi punktami", jakimi są hospitalizacje i zgony.
Potrzeba zmian w kryteriach zdrowia publicznego
Zdaniem dyrektora WIM jednym z elementów, co do których musimy podjąć decyzję, jest izolacja bezobjawowych chorych. – To jest jeden z tych elementów, który musimy jasno sobie określić. Amerykanie kilka dni temu publicznie przyjęli strategię: całkowicie żegnamy strategię zero covid. To niemożliwe, by zwalczyć chorobę zakaźną, jeśli nie mamy możliwości czy to przez zakażenie, czy przez szczepienie, uzyskania długofalowej odporności. Musimy uznać, że wirus będzie z nami, ale przedefiniować kryteria zdrowia publicznego – powiedział.
Według eksperta do takiej redefinicji należeć powinno to, by "nie mówić o zapaleniu płuc spowodowanym wirusem grypy, RSV czy koronawirusem, a ustawić nową normę łącznego ryzyka zakażeń spowodowanych wirusami układu oddechowego". – Powinniśmy zacząć traktować COVID-19 tak samo, jak każdy inny czynnik zakaźny – powiedział.
"To powinien być priorytet"
Prof. Grzegorz Gielerak został też poproszony o ocenę wprowadzenia zdalnego nauczania dla starszych klas. – Muszę być konsekwentny w wyrażanych publicznie poglądach. Jestem zdania, że utrzymanie nauki stacjonarnej po tak traumatycznych doświadczeniach minionych dwóch lat powinno być mimo wszystko priorytetem – powiedział.
Gość Polsat News wskazał: – Mamy obiektywne dane, które mówią jasno: dzieci nie są takim transmiterem, jak ma to miejsce w wypadku grypy, a najważniejsze jest to, że nie chorują tak ciężko.